Piszę do Was w ogromnej ekscytacji, bo kilka dni temu dostałam wiadomość, która przypomniała mi coś bardzo ważnego.
Moja 12-letnia uczennica, z którą pracuję od niedawna, wysłała mi SMS-a:
„Zdecydowałam, że pojadę na casting do Mam Talent (21.05) i mam teraz ogromny dylemat…”
Dylemat oczywiście dotyczył tego, co zaśpiewać. Co ciekawe – dwa dni wcześniej miałyśmy lekcję i nie wspomniała o tym ani słowem. Wniosek? Decyzja była spontaniczna.
Moja pierwsza reakcja…
Przyznam szczerze: kiedy to przeczytałam, pierwsza, dorosła, realistyczna część mnie chciała odpisać coś w stylu:
„Kochana, nie za wcześnie? Byłaś u mnie dopiero kilka razy, mamy jeszcze sporo do poprawienia… Może lepiej w przyszłym roku?”
Tak wyglądała moja pierwsza odpowiedź – pełna wątpliwości i analizowania braków.
Na szczęście szybko ją skasowałam. Zamiast tego napisałam: „Super! Bardzo się cieszę, pogadamy o tym na lekcji”.
I wtedy mnie olśniło: dlaczego my, dorośli, tak często zamiast wspierać marzenia, szukamy wymówek?
Czego uczą nas dzieci?
To, co zrobiła moja uczennica, przypomniało mi o kilku sprawach, które z wiekiem często tracimy.
1. Głupia wiara (w najlepszym sensie)
Głupia wcale nie w negatywnym znaczeniu, chodzi o taką pozytywnie naiwną wiarę. Że się uda, że potrafię, że się nadaję. Problem w tym, że my, dorośli mamy w swoich mózgach za dużo doświadczenia w życiu, które przekonało nas inaczej. Myślicie, że łatwo być jak dziecko? Błąd, bo bardzo łatwo być dziecinnym, ale bardzo trudno być jak dziecko, które nawet nie wie, że coś może się nie udać.
Dziecko nie myśli: „A co, jeśli mi się nie uda?”. Po prostu wierzy, że może – i działa.
2. Brak cynizmu
Nie wiem, czy też to zauważyliście, ale kiedy dorastamy, zaczynamy być coraz to bardziej ironiczni w stosunku do życia. Więc ironizujemy na temat relacji, na temat szkoły/studiów/pracy, na temat szefa/nauczyciela….i też na temat marzeń. A to jest najgroźniejsze. Bo cynizm zabija nasze marzenia. Może zamiast wyśmiewać nasze marzenia powinniśmy ruszyć nasze ciała i wziąć się za ich realizację?
Pamiętaj – cynizm zabija odwagę.
3. Prawdziwa pewność siebie
Nie chodzi o charyzmę, tylko o prostą pewność: „Chcę, więc spróbuję”.
Chodzi o taką pewność, która nie analizuje tego, czy to jest to, co powinnam robić, czy to jest to, co mogę zrobić… Kiedy dziecko uczy się chodzić i widzi wielki fotel na którym leży jego zabawka, to mimo, że spadnie pięć razy, że jego nóżki są o wiele za krótkie, aby tam wskoczyć, że to wysoko….dziecko wejdzie na ten fotel, bo po prostu chce i nie widzi powodu dla którego miałoby nie sięgnąć po to, czego chce. No a my zawsze widzimy mnóstwo powodów.
4. Ciekawość
Dzieci robią mnóstwo „głupich” rzeczy, bo są ciekawe. Ale dzięki temu odkrywają świat. My, dorośli, często tłumimy ciekawość strachem. Czy nie ciekawi Cię, jakby to było, gdybyś był w miejscu życiowym, w którym naprawdę chcesz być? Nie ciekawi Cię, co czeka Cię, jeśli rzeczywiście rzucisz tę nudną pracę? Nie ciekawi Cię, jakby to było żyć marzeniem?
Może usłyszeliśmy zbyt wiele razy, że ciekawość, to pierwszy stopień do piekła. A co, jeśli to pierwszy stopień do szczęścia?
Moje przemyślenia
Jasne, realistyczna część mnie wie, że moja uczennica nie jest jeszcze gotowa na wielką scenę. Że ma sporo rzeczy do przepracowania.
Ale druga część – ta, która wierzy w marzenia – będzie tańczyć ze szczęścia, jeśli jednak przejdzie dalej.
Bo tak naprawdę nie chodzi o to, czy się uda. Chodzi o to, że ona spróbowała.
To pytanie do nas wszystkich
Może zamiast tworzyć scenariusze „co będzie, jeśli się nie uda”, powinniśmy zacząć pisać scenariusze: „co będzie, jeśli się uda”?
Ja mam dość kombinowania i tłumaczenia sobie, że „nie warto”. Bo warto. Bo chcę. Bo marzenia są po to, żeby po nie sięgać.
A Ty? Chcesz żyć swoim marzeniem, czy masz już przygotowaną wymówkę?
💌 Dzięki, że mogłam się tym podzielić. Piszę to trochę też do siebie – żeby przypomnieć sobie o odwadze, którą mają dzieci.




