Dobra, od jutra zaczynam ćwiczyć.
Moje nowe postanowienie noworoczne, to umówić się na regularne lekcje śpiewu.
Okej, jednak od jutra zaczynam, bo dzisiaj stałem długo w korku i miałem wybór: śpiewanie lub jedzenie, bo chwilę potem musiałem wyjść. I przecież nie wyjdę głodny. Ale od jutra już bez wymówek.
Znasz to? Ile razy tak sobie powiedziałeś? Że tak, masz zamiar zmienić swoje życie i chcesz zacząć spełniać swoje marzenia. …ALE potem jakby nic z tego nie wyszło? Masz tak czasem? Albo może zawsze?
Nasze mózgi nie lubią zmiany
Ostatnio wzięłam udział w mini kursie mailowym Jamesa Cleara (to ten gościu, co napisał bestsellerową książkę o nawykach). I dowiedziałam się, że jest taka rzecz, której nasze mózgi po prostu nie znoszą: ZMIANA. Zmiana rutyny, wprowadzenie nowej rzeczy do porządku dnia, zaburzenie tych automatycznych procesów, w których czujemy się bezpieczni. Nasze mózgi tego nienawidzą! Jest jeszcze jedna rzecz, której nasze mózgi nienawidzą jeszcze bardziej, ale o tym na końcu. To dlatego tak trudno Ci faktycznie zacząć. Tylko że… zaobserwowałam u siebie bardzo niebezpieczny tego skutek.
W sumie, zaobserwowałam jego odwrotność i wtedy zrozumiałam, co jest takiego niebezpiecznego w tym skutku. Już tłumaczę. Otóż, ja tak miałam całe życie. Że od jutra – coś tam. Było to dla mnie normalne, że “mam słomiany zapał”, że “nie jestem konsekwentna”. Tak a’propos, te kłamstwa siedziały we mnie przez kolejne wiele lat. Więc, generalnie nie oczekiwałam od siebie nigdy, że faktycznie zrealizuję rzeczy, które sobie obiecuję w głowie. Wiedziałam po prostu, że polegnę. Oczywiście, nie było to uświadomione, dlatego absolutnie nie przestawałam sobie regularnie czegoś obiecywać.
Odzyskaj sprawczość
Aż do pewnego momentu. Kiedyś przytyłam. Teraz, z perspektywy czasu myślę, że to wcale nie było jakieś ogromne przytycie, ale w tamtym momencie mojego życia było to bardzo znaczące. I się przeraziłam, że jak nic z tym nie zrobię, to stanie się coś strasznego. Zmobilizowałam wszystkie swoje siły i po prostu zaczęłam. Teraz – znów – widzę, jak niezdrowo zaczęłam, ale wtedy nie widziałam siebie, jak widzę siebie dzisiaj. Zaczęłam i 6 miesięcy później wyglądałam lepiej niż kiedykolwiek siebie pamiętałam. I czułam się świetnie i… zmierzając do meritum – udowodniłam sobie, że potrafię. Nagle to moje przekonanie o tym moim braku konsekwencji i słomianym zapale zostało podważone. I nawet się nie zorientowałam, a już zapisałam się na lekcje, zmieniłam studia i postanowiłam coś innego o mojej przyszłości, niż było wtedy zaplanowane.
Odzyskaj zaufanie do siebie!
Ale o co w tym wszystkim chodzi? Otóż, za każdym razem, kiedy mówisz sobie: od jutra będę ćwiczyć, a potem tego nie robisz, coraz bardziej tracisz do siebie zaufanie. Bo Twoje usta mówią, Twoje uszy słyszą, a potem ta esencja Ciebie w środku obserwuje, że nic się nie dzieje. I zapisuje się w Twojej duszy to przekonanie, że “i tak się nie uda, bo przecież nie zrobił tego, kiedy powiedział, że zrobi”. I za każdym kolejnym razem to przekonanie się utwierdza. Więc nic dziwnego, że nie wychodzą Tobie diety, ćwiczenia fizyczne, regularne czytanie książek czy nawet nitkowanie zębów. Ćwiczenia wokalne i regularna praca nad Twoim głosem też nie wychodzą. Bo to wcale nie jest kwestia motywacji. Ani tego, czy się Tobie chce, czy masz czas, albo że nie wiesz jak. To przede wszystkim kwestia tego, że Twoje uszy już tak dużo razy słyszały „od jutra”, że to nic dla Ciebie nie znaczy. I straciłeś do siebie zaufanie… a zyskałeś przekonanie, że to i tak na nic.
Ale czy wiesz, że możesz odwrócić proces? Czy wiesz, że dokładnie tak, jak łatwo tracisz zaufanie do siebie, możesz je zacząć odzyskiwać? I teraz dochodzimy do tej drugiej rzeczy, której nasz mózg nienawidzi bardziej od zmian. Nasze mózgi NIE POTRAFIĄ ZNIEŚĆ otwartych szufladek. Rozpoczętych i niezakończonych działań. Dlatego prokrastynacja dosłownie boli wewnętrznie. Bo wiesz, że proces się rozpoczął (na przykład wybrałeś temat pracy licencjackiej i chodzisz na te seminaria na uczelni), ale on cały czas jest otwarty (bo nie skończyłeś pisać pracy) i aż Cię skręca, aby pozbyć się tego brzemienia z ramion! Kojarzysz to uczucie? Więc jak wykorzystać to na swoją korzyść?
Małe kroki są najlepsze
No właśnie trzeba pootwierać szufladki, na których Ci zależy i zacząć budować zaufanie do siebie poprzez stawianie małych kroków. Bo wystarczy, że powiesz sobie: teraz wykonam ćwiczenie wokalne, i to zrobisz od razu. To może być nawet jakieś najmniejsze ćwiczenie. Choćby jedna lekcja w moim nadchodzącym mini kursie 321 start!. Taka 5-minutowa. I już dodałeś klocek do zaufania. I już podważysz wewnętrznie to przekonanie, że “i tak się nie uda, i tak się poddam”. I ani się nie spostrzeżesz, a weźmie Cię ochota, aby powiedzieć „Okej, jestem gotowy śpiewać. Za rok wystartuję w The Voice” i jeszcze sobie uwierzysz! I jeszcze to zrobisz!
Zrób to dziś!
Tylko nie mów „jutro coś zrobię”, bo Ty jutro, a Ty teraz, to niestety dwie różne osoby. Powiedz „teraz coś zrobię” i zrób to natychmiast. W ten sposób odzyskasz krok po kroku zaufanie do samego siebie… Takim najmniejszym krokiem może na przykład być zapisanie się na mój darmowy webinar o tym “Jak dobierać ćwiczenia do głosu, aby widzieć ich realne efekty?”. Tylko żeby znów nie stracić zaufania do siebie, musisz na niego potem faktycznie przyjść. Powiem Ci szczerze, że ja do dzisiaj jadę na tym dowodzie sprzed 11 lat (bo historia wydarzyła się 11 lat temu). Do dzisiaj przypominam sobie, że “Hej, Gosia, przecież potrafisz, przecież sobie wtedy udowodniłaś, że to były kłamstwa, przecież właśnie jesteś konsekwentna!”. I nadal buduję do siebie zaufanie drobnymi obietnicami, które potem wykonuję. I uważam to za największy, “sekretny” fundament mojego całego życia, które dzisiaj mam. “Jak to zrobiłaś?” – czasem pytacie. No właśnie w ten sposób.
Zacznij ze mną na webinarze, 6.06.2023, we wtorek o 18:00! Zapiszesz się TUTAJ!
I oczywiście pamiętaj, żeby śledzić mojego bloga i czekać na nowe wpisy – TUTAJ