Jak się motywować do ćwiczenia?

Dzisiaj trochę dłużej i o tym, co przeżywamy my, nieszczęśni, albo szczęśni artyści – wokaliści.

Były takie momenty w moim życiu, kiedy nie ćwiczyłam mojego głosu. W ogóle.

I tak, jak to bywa z każdą umiejętnością, którą doskonalić należy długoterminowo, moje śpiewanie miało swoje wzloty i upadki, szczególnie po zakończeniu regularnych lekcji śpiewu. Owszem, miewam momenty hiper aktywności wokalnej, ale częściej, niż rzadziej byłam w trybie minimalnie-cokolwiek-byle-trzymać-poziom. Trochę rozgrzałam się przed lekcjami z moimi uczniami, trochę poćwiczyłam przed koncertem (głównie po to, żeby nie mylić tekstów), a czasem i w ogóle nie.

Moją wymówką było:

Jestem wystarczająco dobra. Nawet jeśli stoję w miejscu, to co? Przecież wystarczy, że wiem, jak powinno się śpiewać – bo przecież to głównie robię. A nawet jeśli tracę swoje umiejętności, to przecież nic takiego – tydzień ćwiczeń i wracam na dobre tory! 

(Masakra. Nawet teraz, czytając to czuję się okropnie zdemotywowana!)

I właśnie takie podejście do sprawy odbijało się na moim śpiewaniu.

Jeśli chodzi o śpiewanie, czy jakikolwiek inny długoterminowy cel, nastawienie Twojego umysłu jest kluczowym elementem.

Kiedy nie motywuję się i nie czuję się zainspirowana, tracę pęd [w fizyce opisuje ruch i oddziaływanie sił]. Kiedy tracę pęd, przestaję dbać o siebie i rzeczy, które kocham.

W mojej „wystarczająco dobra” fazie moje umiejętności wokalne zaczęły zanikać. Rzeczy, które wcześniej były proste (długie trzymanie dźwięku, kontrola cichych dźwięków, belting) wymagały większej koncentracji i wysiłku, niż kiedykolwiek wcześniej. Im rzadziej ćwiczyłam, tym bardziej moje mięśnie zapominały jak powinno się odczuwać śpiewanie.

Traktowałam ćwiczenia, jak jeden z moich obowiązków domowych pomiędzy robieniem prania i myciem szyby prysznicowej. Zamiast CELEBROWAĆ mój talent, skupiałam się na tym, jak śpiewają wszyscy inni, rozżalałam się, kiedy słyszałam niesamowicie brzmiącą barwę głosu innej osoby. Zaniedbywałam siebie i nieświadomie przygotowywałam się na rozczarowania.

Cóż, może to faktycznie nie jest dla mnie. Może powinnam przestać bujać w obłokach. 

Taka postawa pokonanego umysłu sabotowała mój głos – pracę całego mojego życia, coś na co ciężko pracowałam.

I szczerze, nie było to fajne. Ani trochę.

Aż w końcu, i wcale nie był to jeden dzień i jeden cudowny moment objawienia niebiańskiego, ale proces, coś się zmieniło.

Zrozumiałam, że jestem przecież artystką. Zaakceptowałam to, że droga, którą wybrałam, nie zawsze będzie łatwa, ale NIE POTRAFIĘ żyć bez śpiewania. I nie chodzi o jakeś moje wcześniejsze wyobrażenie o tym, jak wygląda życie muzyka, bo tak naprawdę, to nie ma to za bardzo znaczenia. Wiem jedynie, że życie bez występowania, pisania piosenek, nagrywania, tworzenia i prezentowania mojej muzyki, to nie życie. I czas zacząć żyć….bo jak nie zacznę, to wybuchnę!

Proces dochodzenia do miejsca takiej świadomości trwał długo. Zawierał w sobie poszukiwanie mojej tożsamości, naukę wielu technik śpiewania, rozmyślania o sensie życia, lekcje z moją wspaniałą nauczycielką śpiewu, która otworzyła mi oczy na to, jak piękne i bezstresowe może być śpiewanie oraz wiele rozmów z bliskimi mi ludźmi.

Wiem, że wiele z was może utożsamić się z moją historią.

Każdy z was jest w innym miejscu na drodze waszej kariery, waszego śpiewania i po prostu życia. Wiem, że wiele z was doświadcza tego uczucia bezczynności, braku akcji i zmian, gdzie czujecie, że umiejętności, które posiadacie stoją w miejscu.

To jest okej! Nie jesteś dziwny, ani sam w takiej sytuacji. I wcale nie jesteś skazany na porażkę! Razem możemy wrócić na dobre tory.

A więc do dzieła!

 JAK ROZPALIĆ TO OGNICHO, KIEDY JUŻ ZGASŁO:

  1. Postaw sobie krótko-terminowy i ekscytujący cel. Może być to coś małego lub dużego – byleby powodowało w Tobie ekscytację i mogło zdarzyć się w relatywnie bliskiej przyszłości. Przykłady: „W ciągu dwóch tygodni nagram piosenkę o miłości dla mojej miłości.”, „W następny weekend odważę się wyjść na scenę w klubie karaoke.”, albo „Zaśpiewam Single Ladies pod prysznicem i wcale nie będę się tego wstydzić, ktokolwiek by nie słuchał!”
  2. Zaplanuj realizację kilku celów przez najbliższe 6 do 12 miesięcy.  Moje cele, to pisać ten newsletter regularnie, zorganizować sobie upragnione studio domowe w piwnicy, napisać co najmniej 30 kolejnych piosenek i koncertować przynajmniej 2 razy w miesiącu.
  3. Jeden z twoich celów musi być szalony i genialny. Pomyśl, co mogłoby być spełnieniem Twoich marzeń. Jednym z moich jest moment, w którym publiczność śpiewa razem ze mną moje piosenki. To byłoby totalnie niesamowite!
  4. Ćwicz na 100%. Stwórz swój rytuał. Twój czas ćwiczeń powinien być dla Ciebie czasem świętym – jak codzienna modlitwa, medytacja, joga, obiad, czy cokolwiek innego. Nawet jeśli nie masz czasu na półgodzinną rozśpiewkę wystarczą choćby podstawy z podstaw: motorek, aktywacja przepony, rozluźnienie języka, żuchwy i ramion. 10 minut jest lepsze, niż 0 minut.
  5. Szukaj zabawy i miej z tego frajdę! Nie traktuj muzyki tak mega serio. Twoje śpiewanie przede wszystkim ma służyć Twojej przyjemności. Jeśli przyjemność sprawia ci śpiewanie Ich Troje, naśladowanie maniery Britney Spears, czy ubieranie się, jak ubrana była ABBA – droga wolna! To Ich Troje wzięło się z tego, że właśnie wczoraj śpiewałam pod prysznicem „A wszystko to, bo Ciebie kocham!”… ABBA, bo wróciłam właśnie z warsztatów chóralnych, gdzie w sobotni wieczór obowiązywał strój a’la lata 80. Więc śpiewałam „Mamma mia” w brokatowych butach i z tapirem po sufit! Frajda przede wszystkim !!!!!

Po ostatnich miesiącach mój głos wrócił do mnie, jak ten przyjaciel, przy którym czujesz, że nie minęła nawet minuta od czasu, kiedy widzieliście się po raz ostatni, kiedy w rzeczywistości minęły lata. Jestem PODEKSCYTOWANA, ZAINSPIROWANA I ODDANA swojemu głosowi – moje śpiewanie tego świadkiem!

Nie chodź na paluszkach wokół swoich marzeń, nie wstydź się ich, nie bój się nazywać siebie wokalistą, muzykiem, artystą, czy kimkolwiek chcesz być! I nie panikuj, kiedy twój entuzjazm zaczyna zanikać. Po prostu przypomnij sobie, jak rozpalić ognicho!

Nie musisz mieć wszystkiego obcykanego. Ja, na przykład ciągle gubię się w tym, co bym chciała. Nie mam pojęcia gdzie zmierza moja „kariera”, czy wolę być nauczycielem, czy performerem, dlaczego moje piosenki często wydają mi się niedokończone, kiedy będę na tyle odważna, aby podzielić się tym niedoskonałym dziełem z Wami….wielu rzeczy nie wiem! I owszem, jest to tragicznie irytujące, ale jakże nudne byłoby życie, gdybyśmy wszystko wiedzieli!

Więc nie przejmuj się teraz szczegółami, Twoim celem jest pozostać zmotywowanym i zainspirowanym. A potem, krok za krokiem zobaczysz, że pniesz się po schodach, ciągle w górę.

A ja obiecuję Ci, tam na górze będzie absolutnie odjazdowo!

Buziaki, Gosia <3

Piramida głosu

Kolejność jest ważna. Tak ogólnie, w codziennym życiu. Najpierw zakładasz skarpetki, a potem buty. Najpierw sypiesz płatki, a potem lejesz mleko (tu niektórzy mogliby się

Czytaj więcej »